|
Nihon ryōiki, tom II, opowieść 7
Sakashiki hito, henge no hijiri o soshiri netamite, utsutsu ni Enra no mikado ni itari, jigoku no kurushibi o ukuru en daishichi
Opowieść siódma, o tym, jak mędrzec, który z zazdrości źle mówił o świętym mężu w ciale przemiany, za życia udał się do bram króla Jamy i doznał cierpień piekielnych
Mnich Chikō, który pochodził z prowincji Kawauchi, był śramaną w świątyni Sukitadera w tamtejszym powiecie Asukabe. Jako świecki nazywał się Sukita no muraji. Później przybrał nazwisko Kami no suguri. Ród jego matki to Asukabe no miyatsuko.
Chikō urodził się niezwykle zdolny, najpierwszy wśród mądrych. Ułożył komentarze do Sutry Urabon, Wielkiej sutry mądrości, Sutry serca mądrości i innych. Wykładał i odczytywał sutry dla wielu poznających nauki.
W tym czasie był też śramanera Gyōki. Jego świecki nazwisko brzmiało Koshi no fuhito. Pochodził z prowincji Echigo, z powiatu Kubiki. Jego matka była z powiatu Ōtori w prowincji Izumi, nazywała się Hachida no kusushi. Gyōki porzucił życie świeckie, odrzucił żądze, szerzył Prawo, pouczał błądzących. On też urodził się niezwykle zdolny i obdarzony wrodzoną mądrością. Wewnątrz skrywając postać bodhisattwy, z zewnątrz wyglądał jak zwykły mnich. Cesarz Shōmu czuł wobec niego szacunek bliski wręcz obawie, dlatego też czcił go i wierzył mu. Współcześni poważali go i czcili i wychwalając go nadali mu miano bodhisattwy. W szesnastym roku ery Tempyō, zimą pierwszego roku małpy, w jedenastym miesiącu, przyznano mu godność arcybiskupa. Wówczas mistrz Chikō poczuł zazdrość w sercu i mówił zawistnie:
— Oto ja jestem mędrcem, a Gyōki jedynie śramanerą, nowicjuszem. Dlaczegóż to
cesarz nie zważa na moją mądrość, a wychwala i wynosi tego nowicjusza?
Ubolewając nad takimi czasami, Chikō powrócił do świątyni Sukitadera i tam zamieszkał. Wkrótce zachorował na czerwonkę i kiedy minął miesiąc, Chikō poczuł, że zbliża się kres jego żywota, więc tak pouczył swoich uczniów:
— Jeśli umrę, nie dokonujcie kremacji, lecz odczekajcie dziewięć dni. Jeśli zaś jakiś uczeń pytał o mnie, tak odpowiadajcie: „Miał różne sprawy do załatwienia tu i tam, na wschodzie i zachodzie”, zatrzymajcie go i ugośćcie. Zaprawdę, nie pozwólcie, by ktoś się o mnie dowiedział.
Uczniowie przyjęli to pouczenie, zamknęli drzwi do celi mistrza i nie dali nic po sobie poznać, lecz w tajemnicy go opłakiwali, a drzwi pilnowali w dzień i w nocy i tylko oczekiwali zapowiedzianego dnia.
Gdy inni uczniowie przybywali, pytając o niego, odpowiadali im tak, jak ich był pouczył i zatrzymywali ich, by ugościć.
Tymczasem dwóch posłańców króla Jamy przybyło, by wezwać mistrza. Udali się razem na zachód. Spojrzał Chikō, a oto na drodze przed nimi wznosił się pałac, cały ze złota. Chikō zapytał:
— Cóż to jest za pałac?
Odpowiedziano mu:
— Jakże to, czyż mędrzec, którego imię sławne jest w Kraju Ashihara, nie wie tego? Zaprawdę, wiedz, że oto pałac, w którym odrodzi się bodhisattwa Gyōki.
Po lewej i prawej stronie bramy stało dwóch boskich mężów [czyli tych, którzy są bogami lub bogom służą], których ciała okrywały zbroje, a czoła były owinięte czerwonymi pnączami. Posłańcy przyklękli przed nimi i rzekli:
— Przywiedliśmy go.
Wtedy owi zapytali:
— Czy ty jesteś owym mistrzem dharmy Chikō, z Krainy Toyoashihara no mizuho?
Chikō odrzekł w odpowiedzi:
— Tak właśnie jest.
Wtedy wskazali na północ i rzekli:
— Idźcie tą drogą.
A choć nie było przed nimi ognia, gdy tak szedł razem z posłańcami, ani też nie było słońca, to otaczało ich niezwykle gorące powietrze, które paliło twarz. A choć było tak strasznie gorąco, to jednak czuł pragnienie, by iść dalej. Zapytał:
— Dlaczego jest tak gorąco?
Odpowiedziano mu:
— To gorący wiew piekła, w którym zostaniesz ugotowany.
Zobaczył przed sobą niezwykle gorącą kolumnę z żelaza. Posłańcy powiedzieli:
— Obejmij tę kolumnę.
Chikō objął ją, a wtedy całe jego ciało stopiło się i spłynęło, tak że pozostał tylko szkielet. Gdy minęły trzy dni, posłaniec zużytą miotłą uderzył kolumnę mówiąc:
— Ożyj, ożyj! — wtedy Chikō ożył, a ciało jego było takie jak i dawniej.
Tym razem ruszyli na północ, a przed nimi stanęła jeszcze bardziej rozgrzana kolumna miedziana. Choć była strasznie gorąca, przyciągany przez zło swych uczynków, znów zapragnął ją objąć. Powiedziano mu:
— Obejmij ją.
Objął kolumnę i jego ciało spłynęło topiąc się. Minęły trzy dni i podobnie jak poprzednio posłaniec uderzył miotłą o kolumnę, mówiąc:
— Ożyj, ożyj! — i tak jak poprzednio, Chikō wrócił do życia.
I znów ruszyli na północ. Ogniste powietrze było niezwykle gorące i zdawało się niczym chmury i mgła, a gdy ptaki przelatywały przez niebo, stykając się z tym gorącem spadały ugotowane. Chikō zapytał:
— Co to za miejsce?
Odpowiedziano mu:
— To piekło Avici, w którym zostaniesz ugotowany.
Gdy dotarli na miejsce, pochwycono go i wrzucono do ognia, a ciało jego gotowało się i piekło. Tylko wtedy, gdy słyszał dźwięk dzwonów, czuł chłód i odpoczywał. Minęły trzy dni i posłaniec uderzył trzy razy w bramę, mówiąc:
— Ożyj, ożyj! — i znów Chikō powrócił do życia, jak poprzednio. I powiedli go z powrotem, a gdy dotarli do bram złotego pałacu, powiedzieli jak poprzednio:
— Przywiedliśmy go z powrotem.
Dwaj ludzie przy bramie rzekli:
— Wezwaliśmy cię tutaj z tej przyczyny, że w kraju Ashihara wypowiadałeś zawistne słowa o bodhisattwie Gyōki. Przywołaliśmy cię, by unicestwić tę winę. Gdy ten bodhisattwa ukończy swą misję w krainie Ashihara, odrodzi się w tym pałacu. Czekamy, gdyż to nastąpi już wkrótce. Zaprawdę, nie jedz niczego, co zostało ugotowane na ogniu w krainie śmierci. A teraz wracaj do siebie natychmiast.
Chikō ruszył wraz z posłańcami na wschód, a gdy powrócił, zobaczył, że minęło dziewięć dni. Przebudził się i zawołał uczniów. Słysząc jego głos uczniowie zebrali się wokół niego, płakali i śmiali się. Chikō westchnął głęboko i zwracając się do uczniów dokładnie opisał im świat króla Jamy. Myśl o tym była przerażająca i Chikō zapragną wyznać czcigodnemu Gyōki, że w sercu swoim zazdrościł mu i mówił o nim źle. A w tym czasie bodhisattwa Gyōki przebywał w Naniwa, gdzie budował mosty, pogłębiał rzeki i budował porty dla statków.
Gdy Chikō wreszcie odzyskał siły, udał się niego. Widząc go bodhisattwa swą cudowną mocą poznał jego myśli i zwrócił się do niego z troską i miłością:
— Dlaczego tak długo nie pojawiałeś się u mnie?
Chikō nie ukrywając niczego wyznał mu swoje grzechy tymi słowy:
— Odczuwałem zawiść wobec ciebie, bodhisattwo, i tak mówiłem: „Chikō jest mnichem o wielkiej cnocie, a przy tym od urodzenia obdarzony mądrością. Nowicjusz Gyōki jest człowiekiem o małej wiedzy i nie otrzymał jeszcze pełnych święceń. Dlaczego cesarz wychwala tylko jego, a mnie odtrąca?” Wskutek zbrodni, jaką popełniłem swymi ustami, król Jama wezwał mnie i kazał obejmować kolumny z żelaza i miedzi. Gdy minęło dziewięć dni odkupiłem me winy. Bojąc się, iż to, co pozostało z moich przewin, zaszkodzi mi, gdy umrę, oto wyznaję szczerze moje winy przed tobą. Zaprawdę, błagam o twoje przebaczenie.
Czcigodny Gyōki milczał, a twarz jego była łagodna. Wtedy Chikō znów przemówił:
— Widziałem miejsce, gdzie ty się odrodzisz, o czcigodny, był to pałac zbudowany cały ze złota.
Gyōki wysłuchał go i rzekł:
— Jakże się cieszę, to cudowne, co mówisz.
I zaprawdę, niech będzie wiadome, że usta to brama nieszczęść, które niszczą ciała człowieka, a język, to halabarda, która przecina dobro. Dlatego też w Sutrze bodhisattwy cudownego światła mówi się:
Bodhisattwa Nyūzai przez dziewięćdziesiąt jeden kalp odradzał się w łonie kobiet nierządnych, które porzucały go po urodzeniu, tak, że pożerały go wilki i lisy, a to dlatego, że rozpowiadał o błędach bodhisattwy Kentena.
I dotyczy to właśnie takich przypadków.
Od tego czasu mistrz Chikō ufał bodhisattwie Gyōki i uznawał, iż jest on świętym mężem.
Nadszedł czas, gdy bodhisattwa Gyōki odczuł, iż więzy trzymające go w tym życiu wyczerpały się, a było to w dwudziestym pierwszym roku ery Tempyō, szóstym roku byka, wiosną, w drugim miesiącu, drugiego dnia. Porzucił swą ziemską postać na górze Ikoma, a jego dusza pełna współczucia przeniosła się do owego złotego pałacu. Czcigodny Chikō propagował prawo buddyjskie i przekazywał nauki, pouczał błądzących i wiódł ich ku dobremu. Za panowania cesarza Shirakabe ten skarbiec mądrości porzucił ziemię japońską, a jego niezwykły duch przeniósł się w nieznane krainy.
(przekład własny z oryginału)
Strona główna Nihon ryōiki
(C) 1999 - 2005 Anna Zalewska
|
|